Trochę mi to zajęło, ale było warto - Sherlock ma już swój kominek.
Starannie prześledziłam zdjęcia z planu, żeby rozkminić jego konstrukcję. Nieocenioną pomocą były strony Sherlockology i Constancecream, z których pochodzi większość nieminiaturkowych zdjęć w tym wpisie. Ale do odcinków serialu też zdarzało mi się zajrzeć po jakiś detal.
W sumie pierwszy raz robię taką odtwórczą pracę i - chociaż bardzo lubię w miniaturach improwizować - dochodzę do wniosku, że wierne odwzorowywanie też ma swój urok. A już na pewno wymaga większej cierpliwości ;)
Pseudotutorial kominkowy:
Baza jest z wyszperanej w lumpeksie drewnianej szufladki. Takiej jak ta (tyle że bez uchwytu).
A tu już szufladka w towarzystwie elementów sosnowych i balsowych. Kawałki karbowanej tekturki będą zastąpione tą listewką (? w sumie nie wiem, jak to nazwać) z wykałaczek, która już czeka na macie.
Cała drewniana konstrukcja gotowa, wszystkie elementy prowizorycznie przymocowane.
Te skośne listwy w kominku okleiłam później lustrzaną folią, żeby udawały blachę (bo, jak się dowiedziałam ze zdjęć na Constancecream - to jest blacha ;))
Kolejnym krokiem było zrobienie paleniska - obrąbałam skalpelem elektrycznego tealighta z Ikei i okleiłam go taśmą izolacyjną, (węgielki z balsy pomalowanej na czarno).
A potem stwierdziłam, że palenisko jest za wysokie, no i jak ja je będę włączać bez wyjmowania z kominka? Co doprowadziło mnie prostą drogą do wyrżnięcia dziury w szufladce. Tym sposobem kominek stał się pierwszym mebelkiem, przy którym użyłam mojego nowego Dremela :) (Dremel - cudo - temat na oddzielny post).
Widok kominka od spodu - z już zamontowanym paleniskiem:
Cały kominek po złożeniu, sklejeniu i pomalowaniu dwoma odcieniami lakierobejcy. Kafelkowy front zrobiłam z tekturki i taśmy izolacyjnej (w rzeczywistości jest intensywniej czerwony, bliższy oryginałowi - tylko na zdjęciach wychodzi jakoś blado):
Oryginał:
Nieoryginał:
Aranżacja pośpieszna i tylko do zdjęcia - faktyczne wnętrze mojego 221B istnieje na razie tylko w formie tekturowego projektu bez większej urody.
Bucik, w którym Sherlock ukrywał papierosy, prawdopodobnie wymienię, tak samo chińską rzeźbę (w tej chwili udaje ją metalowa figurka huna). Jest jeszcze plastikowe lusterko (z plastrów Compeed, do miniatur rewelacja), które ponacinałam skalpelem na wzór oryginału.
I oczywiście gablotka z taksydermią. Nietoperza wycięłam ze sztucznej skórki i - minimalnie uprzestrzennionego - nakleiłam na zdjęcie gablotki (ostatecznie starłam mu te białe ząbki, bo wyglądały jak wyjątkowo głupowate oczka). Chrząszcze trochę podmalowałam. Żeby nie było - gablotka jest z zapałek i ma szybkę (miód jest dla słabych, trzeba żuć pszczoły, czyli printable to za mało :D). A i tak mam ochotę zrobić do niej drugie podejście.
Witness me! ;)
c.d.n.
Wow ale bajer !!! Super!!! Bardzo mi się podoba - ja też uwielbiam Sherlocka i Benedicta :D
OdpowiedzUsuńz przyjemnością odwiedziłam Sherlocka i podziwiam nowy kominek ;-)
OdpowiedzUsuńBardzo dziękuję!
OdpowiedzUsuńŚwietna robota! Bardzo dokładnie wszystko odwzorowałaś i ciekawie wymyśliłaś "ogień" do kominka :)
OdpowiedzUsuńZapowiada się bardzo klimatycznie!
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak ci zazdroszczę tego przystojniaka! Kominek wyszedł całkiem nieźle ale może można byłoby dać jakiś innym materiał zamiast tekturki- np.cienką sklejkę pomalowaną na wiśniowo? Powodzenia w dalszym kończeniu "szerlokowej rezydencji".
OdpowiedzUsuńWielkie dzięki za miłe słowa :) Besu - niestety nie mogę użyć sklejki, bo tę część "kafelkową" wsuwam za listwy, więc musi być elastyczna. Myślę natomiast nad pomalowaniem jej wiśniowym lakierem do paznokci ;)
OdpowiedzUsuńjestem pod wrażeniem precyzji, konsekwencji
OdpowiedzUsuńjako i ostatecznego efektu - BRAVISSIMO!!!
widząc odbicie Detektywa w lustrze -
OdpowiedzUsuńodniosłam wrażenie deja vu - niczym
ponownie obejrzany kadr z filmu -
świetna fota -
czyli Scherlock jest rozbieralny?
w sensie szalik i długa narzuta,
bo rękawy pewnie się tylko na chwilę
demontuje, by zdjąć kolejną warstwę?
Ojej !!!!!!!!!!niesamowite, aż się wierzyć nie chce :) Kominek jest niesamowity, niecierpliwie czekam na resztę Baker Street :) Baaaardzo lubię tego nowego Sherlocka i jego nietuzinkową urodę też :)))
OdpowiedzUsuńBardzo Wam dziękuję, dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńInka - Sherlock niestety nierozbieralny. W każdym razie nie z płaszcza. Podobno można mu zdjąć szalik, ale w tym celu należy najpierw zdjąć głowę. Chyba się wstrzymam ;) Zwłaszcza że mam teraz na warsztacie drugiego Sherlocka, lalczanego, 1:6 (chyba pierwsza lalka, którą czuję), a także całą resztę ekipy z Baker Street. Stefkę, którą zidentyfikowałam u Zurineczki, kupiłam wyłącznie w celu pozyskania włosów dla Molly Hooper :D
OJEJ - a co zamierzasz zrobić z samą Stefką?
Usuńbo jakby co - mogę się Nią (gołą i "łysą")
zaopiekować - pod koniec lutego wraz z pensją
mogłabym opłacić Stefci "bilet podróżny"
Stefkę planowałam puścić w świat, najchętniej wymiankowo. Skoro ją chcesz, to zaklepuję dla Ciebie :) Odezwę się na maila.
Usuńojej, ale fajosko - dzięki!!!
Usuńjakby co - mogę wedle życzenia
coś szydełkowego uskutecznić :)
ekipa z BS - to znaczy, że trafił pod Twój dach
OdpowiedzUsuńrównież Doktor Watson? i kto, kto jeszcze?
Prawie wszyscy, ale na razie ich nie pokazuję, zrobię im wielkie wejście za jakiś czas ;)
Usuńpóki co przemyciłaś tylko info
Usuńo Molly Hooper - ale i tak to
doktora vel weterana wypatruję :D