No to pojadę po starszeństwie - Hilda.
Hilda jest pierwszą lalką, jaką zrobiłam, i chyba najbardziej udaną (nie wiem czemu, ale prototypy i wersje eksperymentalne zawsze wychodzą mi najlepiej). Ma jakieś 12 lat i jak na swój wiek trzyma się nieźle - tylko odrobinę zżółkła na twarzy. Zważywszy, że jest zrobiona z najzwyklejszej polskiej modeliny z papiernika oraz pomalowana najtańszym bezbarwnym lakierem do paznokci - mogło być gorzej :)
Najsłabiej u niej z ubrankiem - lubię pracować z gliną, modeliną, drewnem, farbami... Mogę lepić, ciąć i piłować. Ale przy tekstyliach się gubię, igieł, szydełek etc. - nie rozumiem. I niestety - widać to po Hildzie. Jej ubranie nawet nie jest uszyte, tylko częściowo wklejone w korpus (w podkoszulce była od razu gotowana :D). W dodatku sukienka i szal zostały wykonane ze starej skarpetki - pełen dramat. Z fryzurą lepiej, pukiel został brutalnie ucięty innej lalce (i doklejony - to już po ugotowaniu).
Hilda ma na imię Hilda, bo po prostu nie było innego wyjścia - robiąc ją, wzorowałam się na lalkach z XIX-wiecznych niemieckich kuchni edukacyjnych dla dziewczynek. Pierwszą taką kuchnię zobaczyłam (i padłam z zachwytu) jeszcze jako dziecko, w muzeum zabawek w szwajcarskim Stein am Rhein. Natomiast dokładniejszym modelem dla Hildy była lalka pokazana w jednym z pierwszych numerów słynnej skądinąd serii Del Prado. Hilda, tak jak jej pierwowzór, jest kucharką i w nowym domku będzie urzędować w kuchni.
Drobna różnica - tamta "wzorcowa" lalka była duuużo większa :)
A Hilda, jaka jest, każdy widzi:
c.d.n.
Hilda jest urocza, bardzo podoba mi się jej buźka. Jak na pierwszą lalkę wyszła naprawdę nieźle i rzeczywiście przypomina te niemieckie laleczki-kucharki:) Śliczna!
OdpowiedzUsuńDzięki, też ją lubię. Zwłaszcza ten fantastycznie ogłupiały wyraz twarzy :)
OdpowiedzUsuń