Od dłuższego czasu marzy mi się miniaturowy Hogwart. Projekt, pomimo małej skali (1:18, żeby pasował do potterowych figurek Popco), dosyć wielkoformatowy. Na obecnej przestrzeni życiowej raczej go nie zrealizuję, musiałabym dorobić się pracowni. Ale kto powiedział, że nie mogę zacząć od jakiegoś mniejszego kawałka?
W Ikei wypatrzyłam małe szklarenki z pleksi - o, takie (foto sklepu):
Tym sposobem wybór jakoś samoistnie się dokonał - zacznę od hogwarckich szklarni.
W ramach wymianki facebookowej weszłam w posiadanie małego drewnianego straganu:
...i od razu wiedziałam, co z nim zrobię.
Ciastka (nie bez trudu) odłupałam, przegródki wypełniłam masą kawową (fusy z kawy + klej wodny), a potem posadziłam mandragory ;)
Są z fimo, tylko listki mają filcowe, z kupionych dawno temu ozdób.
Kolejna roślina występuje pojedynczo. Dionaea muscipula, inaczej mówiąc muchołówka (albo wariacja na temat), raczej nie zniosłaby konkurencji.
A to oczaste coś jest niewiadomoczym. Ale na pewno też jakąś fantastyczną rośliną.
Ale świetne, a te ząbki :)
OdpowiedzUsuńniewiadomoczym wymiata! Z tym swoim jednym niewiadomooczem :)
OdpowiedzUsuńMandragory górą! Chociaż "zębiastyczna" roślina tez jest fajna. Z niecierpliwością czekam na kolejne creepy "sadzonki".
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Niezła metamorfoza! straganik z drapieżcami dużo ciekawszy
OdpowiedzUsuńŚwietne rośliny:) Powodzenia w dalszej realizacji:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
Aleksandra
Bardzo dziękuję! Nowe dziwne rośliny wciąż powstają ;)
OdpowiedzUsuńpoczekam, co jeszcze wyrośnie tej roślince...
OdpowiedzUsuńoko już ma - może obserwując - do owego
nieprzyjaznego otoczenia się dostosowywać...