Przed pracą:
A tu przy pracy :)
I tu też:
Technika wciąż ta sama, tylko włosy inne - tym razem są z nitki. No i tradycyjnie część tekstylna niedomaga - nogawki wystrzępione (aj, w dodatku za krótkie i goła noga wystaje), wszystko razem mocno bezkształtne...
Co tam, i tak jestem z siebie dumna, że udało mi się stworzyć coś w rodzaju fraka ;) (Tak! Ma klapy z tyłu!)
Oj, coś czuję, że na tym pięknym fortepianie Fryderyk będzie dawał w domku wspaniałe koncerty:)
OdpowiedzUsuńREWELACJA! ZAZDROSZCZĘ UMIEJĘTNOŚCI I PRECYZJI ZWŁASZCZA, ŻE MOJA SKALA DWA RAZY WIĘKSZA.
OdpowiedzUsuńDzięki, Dziewczyny :)
OdpowiedzUsuńBlog chwilowo zamarł - nie, żeby mi się nie chciało, po prostu jestem z dala od domu (i domku). Ale pomysły wciąż się pojawiają, więc za jakiś tydzień pewnie wrzucę coś nowego.