Miało być o książkach (i wkrótce będzie), ale tymczasem w posiadłości Hildy zaszły wielkie zmiany, więc chcę się nimi podzielić :)
Jakiś czas temu dostałam w prezencie ręcznie zrobione oświetlenie domku. Sama na elektryce znam się średnio (czyli wcale), ale Darczyńca przybył, wywiercił dziurki, poprzeciągał kabelki i... jest :)
Na razie etap bardzo wstępny, oświetlenie górnych partii domku dopiero
ma powstać, więc świeci się tylko na parterze i w połowie piętra, ale...
wygląda nieźle, prawda?
Żeby było bardziej making-ofowo i remontowo - wszystko w postaci nieupiększonej, gołe żarówki i trociny po borowaniu. Ale to chwilowe - teraz czeka mnie produkcja lamp, ukrywanie i podklejanie kabelków etc. Zanosi się na sporo pracy, ale czuję, że będzie przyjemna :)
Skoro już jestem przy pracach remontowych, zamierzam też dostosować schody do skali. Długo przymykałam oczy na fakt, że stopnie są za duże, ale zostałam przekonana. Szczególnie, że można je przeskalować w dość łatwy sposób. Zakupiłam listewkę 8/8 mm i będę kombinować.
c.d.n.
No i super to wygląda, bez kloszy też.:)
OdpowiedzUsuńUściski
Bardzo dziękuję! Btw, na wzrok mi się rzuca - początkowo przeczytałam "bez kaloszy" :D Ale klosze już pomału powstają - nieźle sprawdzają się w tej roli silikonowe przyssawki, niedługo pokażę :)
OdpowiedzUsuńDomek z lampkami wygląda jeszcze ciekawiej - bardzo jestem ciekawa tych kloszy :)
OdpowiedzUsuńCóż wyższy poziom jazdy. Ja mam męża elektryka i nic. Żaden z moich domków nie ma światła. :D
OdpowiedzUsuńO, elektryka to wyższa szkoła jazdy - zazdroszczę darczyńcy i pomocnika! Ze schodami się zgadzam: nie mam pojęcia, czemu w większości domków dla lalek są źle przeskalowane. W naturze jeden stopień miałby chyba 30 cm wysokości, a chodzenie po takich schodach przypominałoby wspinaczkę wysokogórską.
OdpowiedzUsuńDzięki :) No, była ta elektryka świetną niespodzianką. Sama nie miałabym pojęcia, jak się zabrać za oświetlenie i pewnie bym z niego zrezygnowała.
OdpowiedzUsuńMagda - stopień tych schodów sięga Hildzie do kolana, to dopiero jest przesada :)
ech...a ja wciąż na etapie posiadania żarówek, kabelków i otworów w sufitach jestem. Mała rzecz a tak dużo zmienia, domek wydaje się jeszcze bardziej rzeczywisty. No super to wyglada, az sie napatrzeć nie moge :)
OdpowiedzUsuńDziękuję :) Mam nadzieję, że wkrótce będzie wyglądało jeszcze lepiej, bo na razie też mam pełno dziur w ścianach i sufitach :)
OdpowiedzUsuńOświetlony domek to już zupełnie inna rzeczywistość:)pięknie!
OdpowiedzUsuńWitam, mam pytanie: czy każde pomieszczenie ma wyłączane światło osobno, czy wszystkie razem? Jestem kompletnie zielona w domkach dla lalek, więc nie wiem, jak to zazwyczaj wygląda ;) bo teoretycznie jestem w stanie zrobić oświetlenie, które będzie się włączało jednym pstryczkiem w całym domu, ale już nad osobnymi pstryczkami musiałabym myśleć. Długo myśleć :D
OdpowiedzUsuńZ opóźnieniem, bo powiadomienie mi wpadło w jakiś dziwny folder ;) Co do światła - zwykle jeden przełącznik obsługuje kilka diod. Których - to już kwestia podłączenia. Można podczepić każde pomieszczenie do osobnego przełącznika, ale u mnie akurat jest inaczej - np. na jednym przełączniku mam wszystkie górne światła z jednego piętra, a na innym lampki stojące, piec etc. Kwestia decyzji.
Usuń