Dawno mnie tu nie było - miałam sporo zajęć, więc trochę zwolniłam z domkiem. No i jak dotąd nie miałam nic nowego do pokazania.
Ale już nadrabiam zaległości :)
W sobotę znowu miałam okazję odwiedzić targ staroci na poznańskich Garbarach. Po raz kolejny stwierdzam, że jest to targ, do którego mam zdecydowanie szczęście :)
Na jednym ze straganów wypatrzyłam coś takiego:
Mebelki na oko na 1:18 - więc blisko mojej skali, zresztą tak mi się spodobały, że nie zamierzałam wybrzydzać. Sprzedawca też nie - właśnie szykował się do pakowania straganu i bez zbędnych ceregieli sprzedał mi cały zestaw za baaardzo okazyjną kwotę ;)
Mebelki są drewniane z elementami plastiku (oparcia i nóżki krzeseł), tapicerowane. Wymagają czyszczenia i malowania - widać, że bawiło się nimi dziecko (pomazany długopisem spód fotelika etc.), ale ogólnie są w całkiem dobrym stanie. Oprócz kanapy. Straciła nóżki - to jeszcze pół biedy, ale ktoś dokonał na niej dosyć brutalnej, hmm... renowacji. Mianowicie - od spodu przykleił wielki klocek litego drewna. Mam nadzieję, że klej nie trzyma zbyt mocno...
Komplet oceniłam jakoś na lata 60-70. Skala, staranne wykonanie i połączenie drewna z plastikiem nasunęły mi nieśmiałą myśl, że mam do czynienia z Lundby. Pogrzebałam w Internecie - i bingo! To oryginalne Lundby z lat 70. :) Niedobitki dwóch zestawów, które - znacznie lepiej zachowane - można zobaczyć m.in. na tym blogu.
Nie ukrywam, że jestem zachwycona zakupem :) Teraz czeka mnie renowacja i czyszczenie, szczoteczka do zębów znów pójdzie w ruch (nie muszę chyba mówić, że chcę zachować oryginalną tapicerkę). To dla mnie pierwsze takie wyzwanie, więc trzymajcie kciuki!
Śliczne skarby Ci się trafiły:) Oj, oryginalną tapicerkę obowiązkowo trzeba zostawić;) Trzymam kciuki za udaną renowację, chociaż na pewno świetnie sobie poradzisz:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Ooo! a ja mam fotelik i kanapkę z tej serii,
OdpowiedzUsuńale tapicerka chyba w jeszcze gorszym stanie...
na razie czasu nie mam, więc leży i czeka:)
bardzo jestem ciekawa efektu Twojej pracy:)powodzenia!!!
Dzięki za wsparcie, Dziewczyny - przydaje się :)
OdpowiedzUsuńJak na razie nie jest źle, klocek spod kanapy dał się odkleić bez problemu. Z czyszczeniem tapicerki trochę gorzej - najtrudniej pozbyć się plam z kleju... Ale co tam, przynajmniej całość będzie wyglądać realistycznie ;)
Magda - no popatrz, ten sam zestaw? Też jestem ciekawa Twojej renowacji, bo pamiętam, jakich cudów dokonałaś ze starym lundbowym łóżeczkiem i szafą :)
Zazdroszczę Ci takiego farta, mebelki przecudne, pewnie dałaś za nie grosze, a są naprawdę przepiękne :)
OdpowiedzUsuńZosia, gratulacje:))))) Super by było gdyby udało się ładnie odświeżyć tapicerkę, bo jest prześliczna. Jeśli dłuopis nie zejdzie, to może jakimiś gustownymi poduszkami zamaskujesz te ślady?
OdpowiedzUsuńMała Ichi - witaj! I bardzo dziękuję, też myślę, że miałam farta :) Co tam, przyznam się - za cały komplet dałam 20 zł. :)
OdpowiedzUsuńZosiu - ślady długopisu na szczęście były na drewnie, nie na materiale. Mebelki już odnowione, tapicerka jakoś żyje - wkrótce pokażę efekt :)