...czyli zapowiadane zmiany w przedpokoju. Schody po przeróbce chyba wreszcie trzymają skalę, na fali prac remontowych dodałam też balsową listwę między tapetą a sufitem. Elementy dorobione do cynowej ławeczki - nóżka i oparcie ze srebrnego fimo - wymagają jeszcze przyciemnienia.
Jakiś czas temu opanowałam (wprawdzie w stopniu podstawowym, ale zawsze) sztukę filcowania. Płaszczyk na charmsowym wieszaku jest jednym z efektów :). Obok torebka od Polly Pocket, przemalowana i z dorobionym łańcuszkiem.
Torebkę, razem z kilkoma butami nie do pary, dostałam od sprzedawcy na targu staroci (kiedy zapytałam o cenę wygrzebanych z pudła dupereli, machnął tylko ręką ze słowami "niech się pani nie wygłupia"). Jedyne dwa buciki w tym samym kształcie były w dwóch różnych wersjach kolorystycznych, dlatego zostały przemalowane (złote kokardki w bonusie). Kozaczek niestety pary nie miał. Ale co tam, niech sobie stoi.
aaaaaaaaaaaaaaaaa!!!!
OdpowiedzUsuńPrzedpokój robi się coraz bardziej efektowny, a szczególnie płaszczyk wyszedł Ci rewelacyjnie :)
OdpowiedzUsuńDzięki! Iza, ten okrzyk to w sprawie płaszczyka? ;) (Dla niewtajemniczonych - filcować nauczyła mnie Iza właśnie :))
OdpowiedzUsuńa jakże by inaczej ;-)
Usuńprzedpokój zaprasza a ja się chętnie weń wpraszam!
OdpowiedzUsuńJak najbardziej, rozgość się :)
OdpowiedzUsuń