środa, 27 marca 2013

Prac oświetleniowych ciąg dalszy

Zelektryfikowałam już cały parter :)


Tak świeci się w małym kibelku:





Na początku chciałam tam zostawić gołą żarówkę, ale dioda za bardzo dawała po oczach, nawet przez siatkowe okienko. Zdecydowałam się więc na skromniutki klosz - powstał z nakrętki od fiolki po starym lekarstwie.




A tak wygląda oświetlony przedpokój (widać pierwsze przymiarki do zmiany skali schodów - stopnie prowizoryczne, wymagają poprawek):



Główna lampa przedpokojowa jest jedyną, której nie zrobiłam sama. To miniaturowa latarka z kiosku, częściowo rozmontowana i odwrócona do góry nogami (w zamyśle producenta miała być chyba stojącą lampą naftową).
Bardzo ładnie rozprasza światło, ale zapalona za nic nie daje się wyraźnie sfotografować, więc jeszcze wersja z ostrością:





Tu mosiężny żyrandol w jadalni - uplotłam go z drutu (a raczej - oplotłam cieniutkim drutem kabelki), klosze to znów przyssawki.



Z okazji remontu znów zrobiłam w jadalni przemeblowanie. Od początku miałam z tym pokojem najwięcej kłopotów. A to wydawał mi się nudny i nijaki (dlatego jakiś czas temu zmieniłam parkiet), a to zbyt ciasny i nie do końca w skali...Czas na rewolucję! 

Tak było:




Tak jest (stan surowy):



Z żalem zrezygnowałam z za dużego kredensu (będzie musiał ozdobić inny domek) - zastąpiłam go takim samym mebelkiem, jaki mam już w kuchni (ten pewnie też doczeka się jakiejś metamorfozy). Wyleciał kominek, zamiast niego jest gliniany piec mojej produkcji (jeszcze nie wykończony). Doszła komódka - będzie pełnić rolę bufetu. Tym sposobem mam miejsce na potrawy i naczynia. Pokój wreszcie zrobił się przytulny i ustawny - przynajmniej taką mam nadzieję :)




sobota, 23 marca 2013

Lampa kuchenna

No i mam już pierwszą lampę! Ceramiczną, w stylu (powiedzmy) ludowym.




Ponieważ wszystkie kabelki są już polutowane i połączone z diodami, nie mogłam najpierw zrobić lampki, żeby potem ją zamocować.  Działałam na żywca, bez planu i bez opcji ctrl+Z.

Pierwszą sprawą były klosze - nieoczekiwanie zobaczyłam je w gumowych przyssawkach, które znalazłam w markecie budowlanym i które w założeniu służą... nie mam pojęcia do czego, pewnie do przysysania :D



Odcięłam końcówki i gorącym szpikulcem wypaliłam dziurki na żarówki.

Najpierw nadałam kabelkom ogólny kształt (na szczęście ładnie się wyginają):



Więcej taśmy, czyli kształt mniej ogólny:





Najbardziej ryzykowny moment całej operacji - nakładanie glinki samoutwardzalnej. Nie przepadam za pracą z nią (jest mało plastyczna, szybko zasycha i pęka), ale z powodów j.w. nie mogłam użyć np. modeliny czy fimo.



Jednak się udało, więc jeszcze malowanie plakatówką, gruba warstwa lakieru do paznokci, "ludowe" ozdoby... I gotowe :)




Teraz czekają mnie kolejne pomieszczenia. Pewnie znów będzie ciekawie :)









czwartek, 21 marca 2013

Elektryfikacja

Miało być o książkach (i wkrótce będzie), ale tymczasem w posiadłości Hildy zaszły wielkie zmiany, więc chcę się nimi podzielić :)




Jakiś czas temu dostałam w prezencie ręcznie zrobione oświetlenie domku. Sama na elektryce znam się średnio (czyli wcale), ale Darczyńca przybył, wywiercił dziurki, poprzeciągał kabelki i... jest :)




Na razie etap bardzo wstępny, oświetlenie górnych partii domku dopiero ma powstać, więc świeci się tylko na parterze i w połowie piętra, ale... wygląda nieźle, prawda?




Żeby było bardziej making-ofowo i remontowo - wszystko w postaci nieupiększonej, gołe żarówki i trociny po borowaniu. Ale to chwilowe - teraz czeka mnie produkcja lamp, ukrywanie i podklejanie kabelków etc. Zanosi się na sporo pracy, ale czuję, że będzie przyjemna :)




Skoro już jestem przy pracach remontowych, zamierzam też dostosować schody do skali. Długo przymykałam oczy na fakt, że stopnie są za duże, ale zostałam przekonana. Szczególnie, że można je przeskalować w dość łatwy sposób. Zakupiłam listewkę 8/8 mm i będę kombinować.

c.d.n.