Ostatnio znów miałam okazję być na poznańskim targu w Starej Rzeźni. Tym razem nie tylko w sobotę - kiedy rozkładają tam stragany sprzedawcy antyków - ale i w niedzielę. A w niedzielę rządzi na Garbarach starzyzna, klasyczna tandeta typu rozpadające się buty, zwoje kabli, potworne bibeloty i rozmaite relikty PRL. Cudowne!
A tak, zabawki też są. Przy jednym pudle dosłownie siadłam na bruku i przegrzebałam je w pół godziny do samego dna. Sprzedawca patrzył na mnie z pobłażaniem, potem przyjrzał się efektom mojej górniczej pracy, "skarby" mruknął i wycenił całość na pięć złotych.
A to moje wykopki:
Przypuszczam, że nie Lundby, prędzej jakaś niemiecka firma (Ari?), ale swoje lata ma, myślę, że spokojnie ze czterdzieści.
Tu widać cudowne dziergane śpioszki i przybliżoną wielkość (będącą również przybliżoną ceną).
A to urobek z soboty, mniej spektakularnie (przynajmniej w kwestii ilości), ale niewiele drożej:
Książeczka jest metalowa, a w środku ma widoczki Berlina czasów NRD:
Chyba staję się maniaczką targów staroci...