czwartek, 23 października 2014

Design w szklarni

Dziś będzie o całkiem małym przedsięwzięciu - szybkiej, czysto estetycznej aranżacji, bez żmudnej pracy, rękodzieła i hiperrealizmów. Wszystko zaczęło się od tego, że przemeblowałam pokój w mieszkaniu 1:1 i zapragnęłam do niego jakiejś ładnej miniaturowej dekoracji.



Mebelki - ponad czterdziestoletnie, w trudnej skali 1:10 - kupiłam już kilka lat temu. Długo nie miałam pomysłu, w jaki projekt je włączyć, bo do moich syfiastych wnętrz PRL-u nie pasują z racji urody. Nie mają wiele wspólnego z kryzysowymi koszmarkami z lat 80.  - to zabawki nawiązujące do ikon polskiego designu lat 60./70.




Idealna do ich wyeksponowania okazała się szklarnia z Ikei, która dostałam niedawno w prezencie (z przeznaczeniem miniaturkowym właśnie) i też nie miałam na nią pomysłu. Pasująca tapeta, kawałek polarowej bluzy w roli wykładziny, kilka reprodukcji wyciętych z kalendarza - i wnętrze gotowe. Jest  nawet działająca lampka :)





Jedynym elementem przerabianym jest adapter. Dawno temu należał do mojej Barbie i początkowo wyglądał tak:






Po malowaniu chyba zyskał na realizmie. Komiksy o kocie Feliksie (na ich podstawie właśnie w latach 60. zrealizowano film animowany) wycięte z jakiejś francuskiej broszurki).




Dekoracje kilka razy zmieniałam i przestawiałam, ale ostatecznie jestem zadowolona z efektu. Zwłaszcza odkąd posadziłam na krzesłach drewniane psy - też z epoki ;)
Wnętrze nie jest do końca realistyczne, bo jasne, że mieszkania za PRL prawie nigdy nie wyglądały aż tak estetycznie (chyba że na filmach). Ale jednak projektanci z lat 60. i 70. do tego właśnie dążyli.