wtorek, 15 marca 2011

Fimo - pierwsze starcie

Wiem, miałam pokazać, co nowego w domku... ale wnętrz jeszcze na razie nie będzie :)

Oglądając bloga Niuńki, a konkretnie tego posta, odczułam twórczą zazdrość ;) I stwierdziłam, że najwyższy już czas zaprzyjaźnić się z kostką białego fimo, którą kupiłam kilka tygodni temu. Z fimo jeszcze dotąd nie pracowałam, więc w tej kwestii - całkowity debiut. Nie sądziłam, ze będzie takie miękkie - modelowanie jest na pewno łatwiejsze, niż w przypadku modeliny, ale trudniej utrzymać formę przedmiotów przy doklejaniu kolejnych elementów. Mimo wszystko pierwsze starcie z fimo uznaję za dość udane :)





To dziwne coś z lewej strony to moje pierwsze podejście do miniaturowej żywności - biały ser :)
Jest jeszcze buteleczka (zapewne z mlekiem), chciałam sprawdzić, co w praktyce oznacza określenie "bezbarwne fimo". Szału nie ma.

Na komplet kawowy zdecydowałam się ze względów praktycznych - o ile porcelankę 1:12 da się jeszcze jakoś zdobyć, o tyle kupienie filiżanek 1:24 jest u nas w zasadzie niemożliwe.
Tak się przedstawia skala:




Elementy udało mi się upiec bez żadnych strat, ale odkryłam przy okazji kolejną wadę fimo - modelinę zawsze gotowałam, więc jeśli w trakcie lepienia coś się przybrudziło, gorąca woda załatwiała sprawę. Samo gorące powietrze już niestety nie ma właściwości czyszczących.
Na szczęście po ozdobieniu (naklejki do paznokci) i polakierowaniu wszystko wygląda w miarę dobrze.





Ser się specjalnie nie zmienił:




A tu skala raz jeszcze - moje miniaturki w towarzystwie elementów kupnego serwisu 1:12 (hmm, właśnie odkrywam, że roombox z Del Prado pilnie wymaga odkurzania):




:)





c.d.n.

8 komentarzy:

  1. Urocze maleństwa:)

    P.S. Z miłą chęcią bym zobaczyła ten Twój roombox;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :)
    Roombox na pewno kiedyś pokażę - jak już będzie odkurzony ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki Zosiu za komentarz.
    Twój porcelanowy serwis jest śliczny i skoro za pierwszym razem wychodzą Ci takie cudeńka, to ja z przyjemnością będę obserwować Twoje następne produkcje:o)
    A balsy nie ma się co bać, jest niesamowicie prosta do "rzeźbienia", sama się przekonasz.
    pozdrawiam,
    Magda

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapomniałam napisać,
    że ten serek bardzo mi się podoba,
    nie moge ręczyć, że nie sprobuję sobie takiego zrobić, przepraszam...;)
    no i widzę że kuchnię też już masz częściowo zorganizowaną,
    ja dzisiaj postanowiłam zająć się "murami" mojego domku...więc kuchnia kiedyś powstanie...
    :o)

    OdpowiedzUsuń
  5. Bardzo dziękuję :)
    A z tym "pierwszym razem" jest tak, jak już kiedyś pisałam - pierwsze wersje zawsze wychodzą mi najlepiej, przysłowie "practice makes perfect" jakoś się w moim przypadku nie sprawdza... Nawet pierwsza z tych czterech filiżanek wyszła najrówniej, najokrąglej etc.
    No i pewnie, że zrób sobie ser :D (Dla ułatwienia - fakturę osiągnęłam dźgając fimo szpilką).
    Trzymam kciuki za Twoją kuchnię - sama teraz dłubię przy swojej, niedługo pokażę efekty.

    OdpowiedzUsuń
  6. Dzięki za ser, to go sobie udźgam :o)

    OdpowiedzUsuń
  7. Teraz to ja czuję zazdrość twórczą. Twój serwis jest przepiękny. Jeszcze nigdy nie robiłam nic z fimo, ale chyba się skuszę. Mój z modeliny wyszedł strasznie krzywulaśnie a za czajniczek nawet nie chciałam się brać. Może kiedyś ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo dziękuję! A fimo polecam - jak już przyzwyczaisz się do jego lepkości, będzie łatwiej niż z modeliną, zwłaszcza przy bardzo drobnych elementach.

    OdpowiedzUsuń