wtorek, 26 kwietnia 2011

Słońce i bałagan w kuchni

Moja lalkowa kuchnia w żadnym razie nie jest gotowa. Ani trochę. Ściany są niewykończone, drzwi nie mają framug, prowizoryczne mebelki wymagają malowania, klejenia i lakierowania. Albo (jak w przypadku kredensu) w ogóle ich jeszcze nie ma ;)

Ale było dzisiaj ładne światło...

Więc kilka fotek stanu niedoskonałego i mocno zabałaganionego. Motywy przewodnie - wiosna, słońce i (odrobinę) wspomnienie Świąt :)




Udało mi się ostatnio zdobyć kilka mosiężnych i miedzianych miniaturek. A nawet i porcelanowych - imbryczek stojący na szafce z lewej strony, idealnie 1:24, był (wraz z filiżanką 1:12) elementem wisiorka, który kupiłam za 3 zł na Allegro w dziale biżuterii. Nic dziwnego, że wzięłam od razu 2 sztuki ;)

Z postępów budowlanych - dorobiłam okap nad kuchnię. W rzeczywistości wygląda bardziej proporcjonalnie.




Widok na drugą stronę kuchni i baaardzo prowizoryczny, sztukowany stół ;)




Z okazji wiosny Hilda dorobiła się nowego fartucha. Został odebrany żeńskiemu królikowi SF (dołączonemu do lodówki).




Jak wiosna, to kwiaty. I jajka. Hmm... sadzone.



cdn.

15 komentarzy:

  1. Klimacik fantastyczny, jak w prawdziwej kuchni:) a ten szklany dzbanuszek z zatyczką to mi się bardzo podoba, szkoda, że takie szklane drobiazgi trudno zdobyć...

    OdpowiedzUsuń
  2. Uroczo i bardzo fajne zestawienia kolorów.:) Czekam na dalszy ciąg!:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wielkie dzięki, Dziewczyny :)
    Magda - szklany dzbanuszek to fragment wisiorka kupionego lata temu w Jastarni (bursztyny ciągle są w środku). Ogólnie drobnego szkła szukałabym w (głównie internetowych) sklepach z biżuterią, czasem się pojawia.
    Ewa - ciąg dalszy będzie na pewno, pomału nadchodzi czas na piętro :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Pięknie:))) Taka miła, przytulna kuchnia.

    OdpowiedzUsuń
  5. Urocza kuchnia z klimatem. W miniaturach kuchnia to jeden z najfajniejszych tematów, bo mozliwości kombinowania jest po prostu milion, a juz zabawy z jedzeniem to "szał ciał'. Powodzenia w dalszych pracach.

    OdpowiedzUsuń
  6. Z rozpędu przeczytałam wszystkie posty, lol. I jestem pod wrażeniem, domek zanosi się na fantastyczną sprawę, a jak pomyślę, że przerobiłaś go z tego okropieństwa różowego - pełen szacun. W temacie 1:24 jak na razie zaszalałam raz i zrobiłam salonik w pudełku po cygarach, bardziej się czuję w 1:12, aczkolwiek względy przestrzenne przemawiają za 1:24, hehe. Trzymam kciuki i do usłyszenia.

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj i wielkie dzięki za miłe słowa :)
    Jedzenie to na pewno temat, który wkrótce postaram się jakoś bardziej ugryźć, muszę tylko kupić więcej kolorów fimo ;)
    No i 1:12 ciągle za mną chodzi, ale brak miejsca faktycznie jest poważną przeszkodą...

    OdpowiedzUsuń
  8. Już parę dni temu odpisałam, a właśnie widzę, że mi zjadło komentarz...
    Bardzo dziękuję za miłe słowa! I ciekawa jestem Twoich 1:24 (mnie z kolei coraz bardziej kusi większy format) :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Es una cocina preciosa llena de maravillosos detalles, enhorabuena.
    besitos ascension

    OdpowiedzUsuń
  10. Muchas gracias, Ascension!

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo podobają mi się miniaturki mosiężne stojące na kuchence, zwłaszcza czajniczek. Małe porcelanowe dzbanuszki i naczynia różnego rodzaju też są urocze. A Hilda dorobiła się wspaniałego fartuszka.

    Kuchnia nabiera charakteru:-)

    OdpowiedzUsuń
  12. Bardzo dziękuję!
    Mam chwilowy przestój w blogowaniu i domkowaniu, ale obiecuję, że już niedługo wrócę z czymś nowym :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Mnie się tapety podobają, w kuchni i na klatce. :) Maleńkie to wszystko 1:24 wow. Drzwi do kibelka i sam kibelek super.

    OdpowiedzUsuń
  14. Witaj, bardzo dziękuję za miłe słowa :) No fakt, wszystko u mnie maleńkie, chociaż chyba nie zawsze jest to dokładnie 1:24 - robię sporo wyjątków :)
    Pozdrowienia!

    OdpowiedzUsuń