sobota, 23 marca 2013

Lampa kuchenna

No i mam już pierwszą lampę! Ceramiczną, w stylu (powiedzmy) ludowym.




Ponieważ wszystkie kabelki są już polutowane i połączone z diodami, nie mogłam najpierw zrobić lampki, żeby potem ją zamocować.  Działałam na żywca, bez planu i bez opcji ctrl+Z.

Pierwszą sprawą były klosze - nieoczekiwanie zobaczyłam je w gumowych przyssawkach, które znalazłam w markecie budowlanym i które w założeniu służą... nie mam pojęcia do czego, pewnie do przysysania :D



Odcięłam końcówki i gorącym szpikulcem wypaliłam dziurki na żarówki.

Najpierw nadałam kabelkom ogólny kształt (na szczęście ładnie się wyginają):



Więcej taśmy, czyli kształt mniej ogólny:





Najbardziej ryzykowny moment całej operacji - nakładanie glinki samoutwardzalnej. Nie przepadam za pracą z nią (jest mało plastyczna, szybko zasycha i pęka), ale z powodów j.w. nie mogłam użyć np. modeliny czy fimo.



Jednak się udało, więc jeszcze malowanie plakatówką, gruba warstwa lakieru do paznokci, "ludowe" ozdoby... I gotowe :)




Teraz czekają mnie kolejne pomieszczenia. Pewnie znów będzie ciekawie :)









6 komentarzy:

  1. Bardzo pomysłowe i lampka ślicznie wygląda :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wielkie dzięki, cieszę się, że Ci się podoba :) Co do pomysłowości - polska miniaturzystka nie ma innego wyjścia ;) (Łapię się na tym, że ostatnio na każdy drobiazg patrzę jak na potencjalny klosz/podstawę lampy...)

      Usuń
    2. I to jest właśnie najciekawsze i imponujące, jak można zrobić coś fajnego ze zwykłych rzeczy :)

      Usuń
  2. Bardzo fajnie Ci to wyszło, dobry pomysł to podstawa:)

    OdpowiedzUsuń
  3. lampa jak lampa, klosz jak klosz, ale te azulejos...!

    OdpowiedzUsuń
  4. Magda - dzięki, pomysł rodził się w sumie w trakcie realizacji ;)
    Iza - zaraz tam azulejos, to naklejki na paznokcie są :D Ale jeśli tak się kojarzą, to tym lepiej :)

    OdpowiedzUsuń