sobota, 1 lutego 2014

Hello, Billy-boy!


Nie jestem specjalnie lalkowa, nigdy nie byłam. Obok porcelanek, Barbie, Blythe czy Tonnerów przechodzę raczej obojętnie. Nie kusi mnie malowanie buziek, wymienianie eye chipów, dolepianie rzęs. Czasem jęknę z zachwytu na widok jakiejś przecudnej, realistycznej dollfie, ale prawie nigdy nie załącza mi się takie ssące „chcę!!!”, jakie miewam przy mebelkach czy miniaturkach. 
Z przyjemnością popatrzę na czyjąś kolekcję, docenię ładny egzemplarz OOAK, kunszt makijażysty czy perukarza. Ale no… lalki mnie nie kręcą. Zasadniczo nie.
Jak wiadomo, od każdej reguły bywają jednak wyjątki.
To jest Billy.




Lalek gabarytowo nieco większy od Barbie, facet z historią społeczno-polityczną, "World's First Out and Proud Gay Doll" (http://en.wikipedia.org/wiki/Billy_doll). Mój egzemplarz (który kosztował mnie zaledwie 10 zł.!) to San Francisco Billy, w niemal kompletnym ubranku (brakuje mu tylko łańcucha z kolorowych kółek na szyi).



W tak niesprawiedliwie opisanym opakowaniu zastępczym do mnie przybył:


Billy to chłopak, bez cienia wątpliwości. Mówiąc wprost - jest nieprzyzwoicie anatomicznie poprawny (nie pokazuję na fotkach, żeby nie szerzyć porno, ale naprawdę. Bardzo). Lubię go za wygląd niemądrego, optymistycznego byczka.  Może kiedyś pójdzie w świat, jako element większego projektu. Na razie dumnie pozuje koło blaszanej niemieckiej kuchni z lat 60.





Jest mięśniakiem. Totalnie.



 Jedyną częścią garderoby, której w żaden sposób nie da się z niego zdjąć, są buty:


 No i czy on nie jest uroczy?


9 komentarzy:

  1. Nooo, rzeczywiście niezły z niego egzemplarz i faktycznie ciekawostka wśród lalek. Nie dziwię się, że go przygarnęłaś. Fajnie wygląda w tej NRDowskiej kuchni. A może by go przechrzcić na na Hansa? albo Helmuta? niestety to wszystkie niemieckie imiona jakie znam...;-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Kurcze, nie mogłaś go pokazać jedynie w tej części garderoby której nie da się zdjąć?:) do porno to chyba jeszcze daleko.
    A tak serio, Zosiu bardzo mi się podoba twoja łazienka,czekam na jej ciąg dalszy i zainspirowana twoimi mebelkami robię przedpokój, ale...całkiem na oko, bo ma być jedynie tłem dla lalek. Wiem, że nie lubisz lalek, ale cóż...dla każdego coś miłego!

    OdpowiedzUsuń
  3. Dzięki :) Billy'emu ciężko się oprzeć. Magda, Helmutem on być nie może, jest do bólu amerykański ;) ZeppOn, co do rozbierania i porno - nie tak znowu daleko, on naprawdę jest dość hardcorowy w partiach strategicznych. I, że się tak wyrażę, gotów do akcji :D

    OdpowiedzUsuń
  4. jeju świetny :)
    oglądam twojego bloga od dawna i po prostu go uwielbiam <3 proosze dodawaj więcej postów
    strasznie mi sie podoba to co robisz :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Niezłe ciacho z tego Billy'ego :) Przydałby mu się czerwony kabriolet :D

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo fajny i od razu widać, że dobrotliwy.Podoba mi się.Też marzę o miniaturowych domkach.

    OdpowiedzUsuń
  7. jakoś tak egzystencjonalnie zatroskany ten Billi -
    dobrze, że choć gotów w każdej chwillli :)))

    OdpowiedzUsuń