środa, 9 lutego 2011

Opowieści kuchenne

Hmm... Miało być o kafelkach w kuchni, ale same podłogi - trochę nuda ;) Tę, jak już wspominałam, zrobiłam z samoutwardzalnej glinki ceramicznej. Tzn. najpierw wycięłam kafelki, a jak podeschły - ułożyłam podłogę (i nieźle się przy tym namęczyłam). Efekt jest taki:




Nie da się jednak ukryć, ze głównym bohaterem fotki jest piec :)
Pisałam o nim ostatnio w komentarzach. Dawno, dawno temu, kiedy nie było jeszcze Allegro ani blogów miniaturowych (albo były, tylko ja nie miałam do nich dostępu, bo z Internetem łączyłam się na pięć minut przez telefon), zapragnęłam mieć w swoim domku porządną kuchnię. Miniatury kupowałam wtedy głównie podczas wakacyjnych wyjazdów za granicę. Piece, na jakie się natykałam, były po pierwsze piekielnie drogie, po drugie - w skali 1:12. Słabo się wtedy orientowałam , ale - o ile przy jakimś drobiazgu można się pomylić - nawet ja widziałam, że piec 1:12 byłby za wielki dla Hildy :)



Koniec końców, stwierdziłam, że skoro nie mogę czegoś kupić, to zawsze mogę spróbować sama to zrobić. Ponieważ, jako się rzekło, blogów (ani literatury przedmiotu) wówczas w Polsce nie było, pozostało mi kombinowanie na własną rękę i "z natury" :) O epokach też miałam wtedy słabe pojęcie, ale wiedziałam na pewno, że mój domek mieści się w jakimś ogólnohistorycznym "dawno", więc kuchenka gazowa nie wchodziła w grę. Postanowiłam skopiować to, co widywałam w Polsce, w wiejskich chałupach i pałacykach - czyli kuchenny piec kaflowy.

Chodziłam wtedy na zajęcia z ceramiki (do dziś czasem chodzę) i przy okazji zdefraudowałam trochę gliny :) W domu ulepiłam kuchnię, później mój nauczyciel wypalił mi ją w piecu ceramicznym. Potem już tylko farby i lakier do paznokci (wolałam nie szkliwić, bo to dość trudna sztuka na początku, dziś pewnie bym spróbowała) - i gotowe :)

Teraz się zastanawiam, czy nie dorobić okapu, pewnie też trochę podmaluję drzwiczki farbą metaliczną... Ale uważam, że - jak na tamte czasy i możliwości - piec jest całkiem udany :)



Miniaturki pochodzą z różnych źródeł i były gromadzone przez lata. Każda ma swoją historię - za długo by opowiadać :)

No to tyle tych opowieści kuchennych :)

c.d.n.


6 komentarzy:

  1. Super kuchnia! Ja bym tam chętnie poczytała historię miniaturek ;)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzięki :) Może kiedyś zamieszczę jakiegoś posta "historycznego", o polowaniu na miniaturki na przestrzeni lat. Na razie powiem tylko, że żaden z pokazanych przedmiotów nie został zakupiony w specjalistycznym sklepie (a przynajmniej - nie w sklepie "domkowym" ;)) i żaden przez Internet, w dodatku większość jest z Polski :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo udana kaflowa kuchenka:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Dziękuję :) Jak pisałam, czeka mnie jeszcze trochę tuningowania ;)

    OdpowiedzUsuń
  5. Fantastyczna !!!! te naczynia , bomba !!!!
    Jestem pod wrażeniem ! Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
  6. Bardzo dziękuję i też pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń